piątek, 27 marca 2015

4. Love Rosie - recenzja.

Dawno, dawno temu pewna para założyła sobie bloga, a później... o nim zapomniała. No, ale wracamy. Nie wiemy czy na stałe, czy będzie tu coś częściej czy rzadziej, ale będziemy. Dzisiaj mała recenzja napisana przez Magdę. Mam nadzieję, że zachęci Was do obejrzenia filmu. :)



Love, Rosie
Komedia romantyczna, 2014 roku
Reżyseria : Christian Ditter
scenariusz: Juliette Towhidi
Główne role: Lily Collins, Sam Claflin





Pewnego niedzielnego popołudnia postanowiłam znaleźć sobie typowo babski film do obejrzenia. Z racji, że mój chłopak był w pracy, ja nudziłam się w domu to oto popołudnie było idealne. Szukałam i szukałam, po wpisaniu interesujących mnie filtrów na alekino odnalazłam ten oto film. Słyszałam już o nim dawno temu, nawet chciałam kupić książkę, jednak nie miałam na nią pieniędzy, więc zaczęłam oglądać.
Film zaczyna się wspomnieniami głównej bohaterki o tym jak poznała się ze swoim przyjacielem. Okazuje się, że para przyjaciół zna się od dziecka. Bohaterkę widzimy w sukni, zdawałoby się, że ślubnej. Kobieta wstaje, wygłasza toast i… Tak zwany flashback uniemożliwia zobaczenie nam tego co się właśnie stało. Cofamy się do 18 urodzin Rosie. Chyba do jednego z pierwszych momentów, gdy pomiędzy przyjaciółmi pojawia się tzw. Iskra. Jak widać na filmie, dwójka przyjaciół to typowa damsko męska przyjaźń, pójdą razem na tańce, bo żadne z nich nie ma partnera, jedno odwozi drugie pijane do domu po imprezie. Są dla siebie wsparciem i wzajemną opoką. Z tego co da się zauważyć dziewczyna już od dłuższego czasu coś czuje do chłopaka, jednak on – albo tego nie zauważa, albo naprawdę tego nie widzi i przez dłuższy czas traktuje ją jak przyjaciółkę, tak samo ona zaprzecza tym uczuciom. 

Przezabawna komedia romantyczna, która tak naprawdę opisuje sytuacje, jaka może przydarzyć się każdej i każdemu z nas. Przyjaciele chcą wyjechać razem na studia, jednak Rosie coś, a raczej ktoś krzyżuje plany. A mianowicie jest to dziecko, którego się spodziewa, jednak nieplanowe i na samym początku niechciane.
Boston, założenie własnego hotelu, to tylko niektóre z jej marzeń. Jaką drogę wybierze Rosie? Czy dziecko stanie na drodze jej kariery? Czy jej kontakty z Alexem się utrzymają? Co na to wszystko jego dziewczyna?
Film pokazuje historie ludzi, na początku małych dzieci, przez bycie nastolatkiem do szybkiego dorośnięcia, które poniekąd było przymusowe. 
Niedojrzałe uczucia, za szybkie bicie serca w stronę niewłaściwej osoby. – Czy  to wszystko ma sens? - Zapytasz. Jednak to oni znają odpowiedź. 

Gdy już myślisz, że wszystko się zawali, zza chmur wychodzi promyk słońca, jednak Ty znowu wszystko robisz źle, bo do przeznaczenia tak naprawdę trzeba dorosnąć.
Czy dla Rosie i Alexa istnieje szczęśliwe zakończenie?

Rosie Dunn, can I take you to the dance?

środa, 5 listopada 2014

3. Jesienna sesja zdjęciowa


Dobry, cześć i czołem, oto nasze kluski z rosołem, a Wy wciąż pytacie skąd się wziąłem?!
Nie jesteśmy dobrzy we wstępach, ale skoro wciąż nas czytacie, no to CÓŻ.

Pewnego dnia, nie kto inny, jak Magda, wpadła na pomysł naszej jesiennej sesji zdjęciowej. Wynajęliśmy do tego, naszą ukochaną Syl, (muszę tak pisać, bo to druga mama Magdy, a teściowym trzeba słodzić...), Syl oczywiście bloga ma, a my nie gadając więcej po prostu wrzucimy kilka zdjęć! :)



 Zgadnijcie, kto obsypał Madzię liśćmi...

 TAAAAAAAAAAAAKI SIŁACZ!

 Madzia grozi mi liśćmi, a ja się śmieję.

Nie przypomina Wam to okładki do pewnej książki? A może to Gwiazd Naszych Wina?

 Taki sobie żółty listek mam.

 A, to takie, o. Bo znaleźliśmy ładne drzwi, a my do nich pasujemy, bo razem jesteśmy jeszcze ładniejsi.
 
Słodkie zacieszacze z nas.

Tyyyyyyyyyyle miłości.

No, to sprzedaliśmy Wam naszą codzienną dawkę miłości, powinno Wam wystarczyć do kolejnego postu. Syl jeszcze raz dziękujemy za sesję i przypominamy, że widzimy się w zimie! 
ENJOY.

piątek, 24 października 2014

2. NAAAAAALEŚNIIIIIIIIIIIKI?!

Oglądajcie od 42 sekundy!

DZIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIEEEEEEEEEEEEEŃŃŃŃŃŃŃŃŃŃŃ DOBRY BARDZO, TUTAJ MAGDA I BARTEK !
Witamy was w te piękne piątkowe popołudnie, przegraliśmy cały dzień w The Sims 4, CZY WY WIECIE JAKIE TO UCZUCIE ?! Bo my już tak...
Jest w ..uj zimno, nie chce się nam wychodzić a zarazem nic robić, więc wstawiamy Wam foodporn, specjalnie dla Agnieszki. Możemy się założyć że nie uzbroiłaś się w jedzenie (jeśli ktoś nie wie o co chodzi, to odsyłamy do komentarzy z poprzedniego posta)

Pytanie 1: Czy lubisz naleśniki ?

A: Tak, lubię.
B: Oczywiście, że lubię.
C: A czy można nie lubić naleśników ?!

Jeżeli odpowiedziałeś/aś dobrze na powyższe pytanie, oto pomysł na zajebiste naleśniki:

Naleśniki a` la Magtek, czyli naleśniki ze szpinakiem, parówkami i żółtym serem.


Składniki na ciasto (na około 6 dużych ale cienkich):
150 g mąki
2 jajka
250 ml mleka
szczypta soli
woda mineralna lub zwykła woda

Składniki na farsz:
500 g szpinaku
3 parówki
200 g sera żółtego
Przyprawy według gustu

Przygotowanie:
 Mąkę przesiać, dodać jajka, mleko i sól. Zmiksować wszystko. Wcześniej rozgrzać patelnię z łyżką oleju. Potem gotową masę wlewać chochlą na patelnię (nam wystarczała jedna na naleśnika). Smażyć z obu stron na rumiano.
Skroić parówki, zetrzeć żółty ser. Szpinak smażyć na patelni póki się nie zrobi taka jakby "papka", dodać przyprawy i odrobinę żółtego sera i skrojone parówki. Gotowy farsz odłożyć do wystygnięcia. Po wystudzeniu, nakładać farsz na naleśniki i zawinąć. Wszystkie naleśniki ułożyć na blaszce, posypać je żółtym serem i wstawić do piekarnika póki ser się nie zarumieni. 



bonus: moje skarpetki

Dajcie znać jak Wam smakowało,
Smacznego !

niedziela, 12 października 2014

1. Witajcie Nieznajomi


Cześć, tu Magda i Bartek, w skrócie Magtek.
Magda ma lat 19, Bartek 20, studiujemy razem i tak jakoś niedawno minął rok odkąd się znamy, a jeszcze bardziej niedawno minęły trzy miesiące odkąd jesteśmy parą. I to nie byle jaką parą, bo parą najgupszych, ale zarazem i najszczęśliwszych gupków na tym całym gupkowatym świecie.
Słowa wstępu najzwyczajniej pomijamy, bo nie wiemy co powiedzieć. Początki zawsze są najtrudniejsze. 
Tak żeby rozluźnić atmosferę, to możemy opowiedzieć historyjkę z dzisiejszego dnia.

Jako, że ja (Magda) mieszkam na wsi, no to wiadomo krówki, świnki i inne zwierzątka czasem są tutaj spotykane. Jakoś około godziny 17 postanowiliśmy pójść do sklepu, idziemy sobie, idziemy, a tu nagle... Krowa! I to nie byle jaka, bo w łaty. Krowa ta, mierzyła nas wzrokiem. I to nie byle jakim, bo łaciatym. Bartek również mierząc ją wzrokiem:
- Co się tak patrzysz?!
Krowa, jak to krowa, nie odpowiedziała.
Jednak idziemy dalej, rozmawiamy, krowa już (przeze mnie) zapomniana, nagle odzywa się:
- MUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUU!
Bartek na to, dumny z siebie:
- Widzisz? Boi się mnie!

I jak tu go nie kochać? NAWET krowa się go boi!

Jako, że nie mamy zdjęcia krowy, to podzielimy się z Wami naszym dzisiejszym foodpornem.
Kurczak i schabik, na tym grzybki z cebulką i natką pietruszki, posypane żółtym serem, obok dumnie leżą serowe ziemniaczki. Mniam.